sobota, 23 maja 2020

"Połączeni", czyli jak słabo zamknąć obiecującą serię...

Dobry wieczór Mole!

Za mną finał serii "Strażnicy gwiazd", ale zanim zacznę marudzić to złapcie opis:

 

Poznaj bestsellerową serię „Strażnicy Gwiazd” uwielbianej na całym świecie autorki „Klątwy tygrysa”! Wkrocz do świata pełnego przygód i niezwykłej egipskiej mitologii!

Lily Young nie jest już tą samą dziewczyną, którą kiedyś była.

Po przeżyciu nieziemskiej przygody, zapomniawszy o tym, co ją spotkało, budzi się na farmie swojej babci. Czuje się zagubiona: jej ukochany, słoneczny książę, podróże po Egipcie i wyprawa do zaświatów są dla niej jedynie tajemniczymi opowieściami.

Lily stała się teraz częściowo człowiekiem, częściowo lwem,

a częściowo wróżką. Jej przeznaczeniem jest przeistoczyć się w Wasret – boginię, która ma pokonać raz na zawsze złego boga Setha.

Z pomocą swojego starego przyjaciela, doktora Hassana, Lily wyrusza w ostatnią wędrówkę przez kosmos i równiny Egiptu, podczas której przemieni się w tę, którą naprawdę jest. Czas, by Lily znalazła swój zachód słońca.

 

Długo czekałam z tymi przemyśleniami, żeby dać szansę emocjom nieco opaść. Niestety nic nie można odwlekać w nieskończoność i czas wyrzucić co poszło nie tak.

Zacznę może od rozczworzenia jaźni bohaterki. Nie da się ukryć, że pisanie narracji z perspektywy trzech dziewczyn siedzących w głowie Lily jest trudne, ale nie, że aż tak. Mimo, że w poprzednim tomie pojawił się już ten sposób prowadzenia narracji, to mam wrażenie, że w perspektywie rocznej przepaści między drugim a trzecim tomem to nieco za dużo, bo czytelnik zwyczajnie wybił się z rytmu narracji, który zaaplikowała autorka.

Cała idea Lily – Wesret w zamyśle nie jest zła. Wyzwolicielka, której pisane jest pokonać Seta. Wszystko super, ale szkoda, że już w drugim tomie Lily miała zostać Sfinksem, aby ratować ludzkość, a teraz okazuje się, że to nie wszystko i w pakiecie bogowie o wszystkim wiedzieli, a cała akcja była ukartowana. Rozumiem, że na czymś trzeba oprzeć było trzeci tom, ale już takie bawienie się czytelnikiem zwyczajnie jest słabe. W pakiecie wyjaśnienie chorej fascynacji Horusa osobą Lily? Zwyczajnie non sensowne.

Nie przekonuje mnie też do końca aspekt „poszukiwania braci w zaświatach”. Przyznam szczerze, że ponad połowa książki bazuje właśnie na tym, a mogłaby zostać wykorzystana na rozwiązanie akcji dotyczącej Seta i skupić się właśnie na ostatecznej walce ze złem.

Zabrakło mi tu babci Lily i doktora Hassana. Nie przewijali się oni zbyt mocno na kartach poprzednich tomów, ale wykorzystanie ich postaci w trzecim tomie jest zwyczajnie epizodyczne. Pojawiają się dosłownie w kilku scenach na poczatku i w finale, kiedy dostają „pracę” polegającym na przewożeniu i sądzeniu dusz, ach i w międzyczasie dowiadujemy się, że Lily dorobiła się nowego dziadka.

Jeśli chodzi o finał całej historii, niestety jest dość przewidywalny. Happy end dla wszystkich. Dopóki nie przeczytałam epilogu miałam szczerą nadzieję, że autorka zaskoczy mnie i zwyczajnie pozwoli niektórym bohaterom odejść na drugą stronę i nie zafunduje wszystkim szczęśliwego zakończenia. Rozumiem, że jest to przykład literatury młodzieżowej, ale mimo to, wydaje mi się, że ta historia mogła pokazać, że jednak faktycznie nie wszystko w życiu ma kolorowy finał.

Uważam, że „Połączeni”, mimo świetnych podstaw zbudowanych przez dwa pierwsze tomy, wypadają dość blado w porównaniu z nimi. Książka jest strasznie monotonna, brakuje w niej tempa, momentów do wzruszeń, przynajmniej w moim odczuciu. Mam też pełną świadomość, że nie jestem w grupie docelowej autorki, ale zwyczajnie wyrażam, jak zwykle, szczerą opinię.

Dobrego wieczoru!

~Emi


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz